Twoja wyszukiwarka

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 maja 2011

Kłopoty z ogrzewaniem tylnej szyby

Gdy zdarzy się awaria, można naprawiać układ ogrzewania tynej szyby samodzielnie. Jednak zwykle lepiej zostawić to fachowcom, którzy się na tym znają.

Latem ogrzewanie tylnej szyby nie jest potrzebne. Jesienią, gdy pojawiają się pierwsze przymrozki, ogrzewanie tylnej szyby jest bardzo pomocne. Wtedy najczęściej zauważamy problemy ukladu. Po latach użytkowania samochodu widać ścieżki, które nie grzeją w ogóle bądź nagrzewają się nierówno. Nie należy tego ignorować, ponieważ takie usterki mogą prowadzić do samoistnego pękania szyby.
Większość kłopotów jest efektem usterek mechanicznych, takich jak przerwane włókna grzewcze, oberwane przyłącza elektryczne czy załamania przewodów. Do uszkodzeń najczęściej dochodzi podczas mycia wewnętrznej strony szyby, na której poprowadzone są ścieżki grzewcze. Łatwo wtedy o zarysowanie włókna lub oderwanie końcówki przyłączy.
Przyczyną uterki może być także starzenie się elementów układu grzewczego. Niektóre elementy układu mogą po latach korodować. Najlepiej wtedy poszukać sprawnej szyby, ponieważ naprawa może okazać się nieopłacalna.
Inaczej jest, gdy występują nietypowe uszkodzenia, jak np. grzanie punktowe. Najczęściej jest to efekt mycia szyby szmatą, w której są drobiny piasku, lub naprawiania ścieżki grzejnej nieodpowiednimi materiałami. Lekceważenie takiej usterki może doprowadzić do pęknięcia szyby.
Sama naprawa układu nie jest skomplikowana. Trudniej jest ustalić, co jest przyczyną awarii oraz miejsce, w którym została przerwana ścieżka. W większości przypadków stosowanie lakierów i klei przewodzących nie przynosi efektów, a może wyrządzić szkody.

Zielona strzałka

Gdzie leży wina - czy to system szkolenia kierowcówjest wadliwy, czy nieporadność lub nieskuteczność policji, a może my wszyscy, kierowcy, bo przymykamy oczy na codzienne łamanie prawa?
Każdy z nas na pewno był tego świadkiem, pytanie, jak wielki jest odsetek postępujących w ten sposób?  Tak, tak, chodzi mi o wjazd na skrzyżowanie na zielonej „warunkowej” strzałce. A przecież nad nią zawsze pali się czerwone światło!
Z reguły wygląda to tak, że kierujący nieznacznie zwalnia przed skrzyżowaniem, a następnie nie widząc pieszych lub innych pojazdów, bez „zbędnego” zatrzymywania przejeżdża przez skrzyżowanie. Wszyscy wiemy, że jest to zachowanie niewłaściwe, prawda? Tylko co z tego wynika? Niewiele. Tak się po prostu dzieje i już. A jeśli ktoś się oburza na taki stan rzeczy, to jego sprawa. No właśnie, chyba jednak nie do końca tak jest.
„Nadawany przez sygnalizator S-2 sygnał czerwony wraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki oznacza, że dozwolone jest skręcanie w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu. Skręcanie jest dozwolone pod warunkiem, że kierujący zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia ruchu innym jego uczestnikom” – tak mówią Przepisy Ruchu Drogowego.
Nie dalej jak dzisiaj brałem udział w zdarzeniu, które mogło zakończyć się co najmniej kolizją. Ja wjeżdżałem na skrzyżowanie na zielonym świetle i skręcałem w lewo. Mój przeciwnik z drugiej strony skrzyżowania wjechał sobie skręcając w prawo. Tylko, że on miał czerwone światło i jedynie warunkową strzałkę. Jakież było jego oburzenie, gdy został przeze mnie obtrąbiony. Zajechał z boku mojego auta i wraz z pasażerami obrzucili mnie stekiem wyzwisk, a oprócz tego zarzucił mi nieustąpienie pierwszeństwa pojazdowi z prawej strony.
Mógłby mieć rację, gdyby nie fakt, że tego pojazdu w tym miejscu być nie powinno. Bo skoro ja wjechałem mając zielone światło, to on ze strzałką warunkową powinien co najmniej zaczekać aż ja opuszczę skrzyżowanie. Art. 25 ust. 4 pkt. 1) Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym: „Kierującemu pojazdem zabrania się wjeżdżania na skrzyżowanie, jeżeli na skrzyżowaniu lub za nim nie ma miejsca do kontynuowania jazdy”
Odnoszę wrażenie, że wielu kierowców w bardzo niedługim czasie po uzyskaniu prawa jazdy, zapomina czego się na kursie nauczyli. Ja po prostu nie czuję się bezpiecznie na drodze mając tego świadomość.

Samochód Google

Google to ogromna korporacja, która znana jest z najpopularniejszej wyszukiwarki świata. Mimo, że opanowała całą sieć zaskakuję bardzo innowacyjnymi pomysłami nawet w dziedzinie "motoryzacji".

Jeszcze całkiem niedawno Google zaprezentowało film z samochodem, który sam jezdzi po prostej drodzę. Niestety był on niewyraźny i nie było możliwości wywnioskowania żadnych trafnych wniosków dotyczących rozwoju pojazdu.

Obecnie Google poszło o krok do przodu co zobaczyć można na dwóch filmikach zaprezentowanych przez portal Mashable.

Osobiście jestem mile zaskoczony i pełen podziwu z postępów google. Zaprezentowany samochód bezpokładowy rozpędzony do 40 mil na godzine pędzi lepiej niż nie jeden doświadczony kierowca. Jak narazie dopiero po torze testowym, ale to już zawsze coś.







Google przyznaje, że jest to projekt "bardzo przed wczesny" i nie ma co liczyć, że szybko pojawi sie na drogach USA - nie wspominając o rynku europejskim i Polskim, który mimo wszystko przejmuje nowinki ze Stanów z pewnym opóźnieniem.

Obecnie duży problem stanowi przystosowanie samochodu do zmiennej pogody oraz świateł. Jednak nie to jest największym problemem. Głównym problemem samochodu google jest niezwykle ważne w USA dostosowanie się do ograniczeń prędkości.

Mimo, że tego typu projektów było już dość sporo to i tak uważam google zrobiło największe postępy i podchodzi do sprawy najpoważniej ze wszystkich producetnów. I mio, że google traktuje projekt experymentalnie to nie można zaprzeczać, że stoi przed fakte bycia liderem. A to w przyszłości można oznaczać jeszcze większą sławe i pieniądze - pod warunkiem wprowadzenia  na drogi bezpokładowego pojazdu jako pierwszy.

czwartek, 12 maja 2011

Samochód Google

Google to ogromna korporacja, która znana jest z najpopularniejszej wyszukiwarki świata. Mimo, że opanowała całą sieć zaskakuję bardzo innowacyjnymi pomysłami nawet w dziedzinie "motoryzacji".
Jeszcze całkiem niedawno Google zaprezentowało film z samochodem, który sam jezdzi po prostej drodzę. Niestety był on niewyraźny i nie było możliwości wywnioskowania żadnych trafnych wniosków dotyczących rozwoju pojazdu.
Obecnie Google poszło o krok do przodu co zobaczyć można na dwóch filmikach zaprezentowanych przez portal Mashable.
Osobiście jestem mile zaskoczony i pełen podziwu z postępów google. Zaprezentowany samochód bezpokładowy rozpędzony do 40 mil na godzine pędzi lepiej niż nie jeden doświadczony kierowca. Jak narazie dopiero po torze testowym, ale to już zawsze coś.



Google przyznaje, że jest to projekt "bardzo przed wczesny" i nie ma co liczyć, że szybko pojawi sie na drogach USA - nie wspominając o rynku europejskim i Polskim, który mimo wszystko przejmuje nowinki ze Stanów z pewnym opóźnieniem.
Obecnie duży problem stanowi przystosowanie samochodu do zmiennej pogody oraz świateł. Jednak nie to jest największym problemem. Głównym problemem samochodu google jest niezwykle ważne w USA dostosowanie się do ograniczeń prędkości.
Mimo, że tego typu projektów było już dość sporo to i tak uważam google zrobiło największe postępy i podchodzi do sprawy najpoważniej ze wszystkich producetnów. I mio, że google traktuje projekt experymentalnie to nie można zaprzeczać, że stoi przed fakte bycia liderem. A to w przyszłości można oznaczać jeszcze większą sławe i pieniądze - pod warunkiem wprowadzenia  na drogi bezpokładowego pojazdu jako pierwszy.

Samochód Google

Google to ogromna korporacja, która znana jest z najpopularniejszej wyszukiwarki świata. Mimo, że opanowała całą sieć zaskakuję bardzo innowacyjnymi pomysłami nawet w dziedzinie "motoryzacji".
Jeszcze całkiem niedawno Google zaprezentowało film z samochodem, który sam jezdzi po prostej drodzę. Niestety był on niewyraźny i nie było możliwości wywnioskowania żadnych trafnych wniosków dotyczących rozwoju pojazdu.
Obecnie Google poszło o krok do przodu co zobaczyć można na dwóch filmikach zaprezentowanych przez portal Mashable.
Osobiście jestem mile zaskoczony i pełen podziwu z postępów google. Zaprezentowany samochód bezpokładowy rozpędzony do 40 mil na godzine pędzi lepiej niż nie jeden doświadczony kierowca. Jak narazie dopiero po torze testowym, ale to już zawsze coś.



Google przyznaje, że jest to projekt "bardzo przed wczesny" i nie ma co liczyć, że szybko pojawi sie na drogach USA - nie wspominając o rynku europejskim i Polskim, który mimo wszystko przejmuje nowinki ze Stanów z pewnym opóźnieniem.
Obecnie duży problem stanowi przystosowanie samochodu do zmiennej pogody oraz świateł. Jednak nie to jest największym problemem. Głównym problemem samochodu google jest niezwykle ważne w USA dostosowanie się do ograniczeń prędkości.
Mimo, że tego typu projektów było już dość sporo to i tak uważam google zrobiło największe postępy i podchodzi do sprawy najpoważniej ze wszystkich producetnów. I mio, że google traktuje projekt experymentalnie to nie można zaprzeczać, że stoi przed fakte bycia liderem. A to w przyszłości można oznaczać jeszcze większą sławe i pieniądze - pod warunkiem wprowadzenia  na drogi bezpokładowego pojazdu jako pierwszy.

Samochód Google

Google to ogromna korporacja, która znana jest z najpopularniejszej wyszukiwarki świata. Mimo, że opanowała całą sieć zaskakuję bardzo innowacyjnymi pomysłami nawet w dziedzinie "motoryzacji".
Jeszcze całkiem niedawno Google zaprezentowało film z samochodem, który sam jezdzi po prostej drodzę. Niestety był on niewyraźny i nie było możliwości wywnioskowania żadnych trafnych wniosków dotyczących rozwoju pojazdu.
Obecnie Google poszło o krok do przodu co zobaczyć można na dwóch filmikach zaprezentowanych przez portal Mashable.
Osobiście jestem mile zaskoczony i pełen podziwu z postępów google. Zaprezentowany samochód bezpokładowy rozpędzony do 40 mil na godzine pędzi lepiej niż nie jeden doświadczony kierowca. Jak narazie dopiero po torze testowym, ale to już zawsze coś.



Google przyznaje, że jest to projekt "bardzo przed wczesny" i nie ma co liczyć, że szybko pojawi sie na drogach USA - nie wspominając o rynku europejskim i Polskim, który mimo wszystko przejmuje nowinki ze Stanów z pewnym opóźnieniem.
Obecnie duży problem stanowi przystosowanie samochodu do zmiennej pogody oraz świateł. Jednak nie to jest największym problemem. Głównym problemem samochodu google jest niezwykle ważne w USA dostosowanie się do ograniczeń prędkości.
Mimo, że tego typu projektów było już dość sporo to i tak uważam google zrobiło największe postępy i podchodzi do sprawy najpoważniej ze wszystkich producetnów. I mio, że google traktuje projekt experymentalnie to nie można zaprzeczać, że stoi przed fakte bycia liderem. A to w przyszłości można oznaczać jeszcze większą sławe i pieniądze - pod warunkiem wprowadzenia  na drogi bezpokładowego pojazdu jako pierwszy.

Jak zarejestrować sprowadzony samochód?

Niektórym wydawać się może, że zakup samochodu za granicą to najtrudniejsza sprawa, a kiedy już  powrócą z nowym nabytkiem do Polski to wszystko załatwione. Nic bardziej mylnego, rzeczywistość jest całkiem inna.
Właściwe dokumenty

Jeżeli kupujemy pojazd za granicą należy zwrócić uwagę, aby otrzymać od sprzedawcy następujące dokumenty: kartę pojazdu, dowód rejestracyjny, dwa komplety kluczyków oraz dokument potwierdzający wyrejestrowanie pojazdu jeżeli nastąpiło przed sprzedażą. Następnie mając te dokumenty należy wykupić tymczasową rejestrację oraz ubezpieczenie tak aby móc przyjechać samochodem do Polski. Formalności te załatwimy w odpowiednim urzędzie (odpowiednik naszego wydziału komunikacji) w góra 3 godziny i będą nas kosztowały do 120 euro w zależności od kraju z jakiego sprowadzamy samochód. No i możemy wracać do Polski…

Początek biurokracji: Tłumaczenia

Po przyjeździe zaczynamy od tłumaczenia dokumentów, no i warto pamiętać, że musi to być tłumacz przysięgły, bo w przeciwnym razie narazimy się tylko na stratę pieniędzy, a z urzędu zostaniemy odprawieni z kwitkiem. Tłumaczymy tymczasowy dowód rejestracyjny oraz dowód zakupu (niezależnie czy jest to umowa sprzedaży, rachunek czy faktura). Koszty tłumaczenia wahają się od 50 do 150 zł. Popularnym rozwiązaniem jest dwujęzyczny dowód zakupu, ale lepiej jest sprawdzić wcześniej w urzędzie komunikacyjnym czy będzie on honorowany, czy również musi być podstemplowany przez tłumacza przysięgłego.

Przegląd techniczny

Następnie należy się udać do Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów aby zrobić badanie techniczne. Koszt takiego badania to 169 zł (2009 rok) i powinniśmy otrzymać dwa dokumenty: dokument identyfikacyjny pojazdu oraz zaświadczenie o przeprowadzonym badaniu technicznym.

Na tym etapie nie zapominajcie o kserokopiach. Znając realia i metody działania naszych urzędów należy trzymać kopie wszystkich dokumentów jakie składacie, bo kto wie czy za jakiś czas nie będzie musieli ich donosić.

Urząd celny

Niezależnie od innych czynności, w ciągu 5 dni od daty nabycia pojazdu jesteśmy zobowiązani do złożenia w urzędzie celnym (właściwym dla miejsca zamieszkania) "Deklaracji uproszczonej nabycia wewnątrzwspólnotowego" oznaczonej symbolem AKC-U oraz dokonać wpłaty obliczonego podatku akcyzowego na konto bankowe właściwej Izby Celnej. Obecnie w Polsce obowiązują dwie stawki akcyzy: 3.1% ceny zakupu od faktury, rachunku lub umowy sprzedaży dla pojazdów z silnikiem o pojemności do 2000 ccm i 13.5% dla pojazdów z silnikiem o pojemności powyżej 2000 ccm. Uwaga: akcyza jest obliczana tylko na podstawie umowy sprzedaży, rachunku czy faktury a inne wartości takie jak: rodzaj paliwa, wiek auta, normy emisji spalin nie mają znaczenia.

Aby otrzymać dokument potwierdzający zapłatę akcyzy musimy posiadać następujące dokumenty:
A. Oryginały dokumentów:
1. Wypełniona deklaracja AKC-U
2. Wypełniony wniosek do Naczelnika urzędu celnego o wydanie dokumentu potwierdzającego zapłatę podatku akcyzowego.
3. Dowód zapłaty opłaty skarbowej za dokument potwierdzający zapłatę akcyzy (17 zł).

B. Kopie dokumentów i oryginały do wglądu:
1. Dokument zakupu samochodu (faktura, umowa kupna-sprzedaży, rachunek)
2. Dokument identyfikacji pojazdu wystawiony w kraju członkowskim (dowód rejestracyjny, karta pojazdu, lub inny)
3. Dokument wyrejestrowania samochodu w kraju zakupu
4. Zaświadczenie o badaniu technicznym
5. Tłumaczenia wszystkich dokumentów

Wszystkie opłaty łącznie z opłatą skarbową musimy zapłacić przelewem na odpowiedni rachunek bankowy, czyli akcyza na rachunek bankowy Izby Celnej, a opłata skarbowa na rachunek Urzędu Miejskiego.

Wszystko to jest trochę skomplikowane, aby uzyskać informacje trzeba za każdym razem stać w kolejce więc polecam wszystkim skorzystanie z usług agencji celnej, która za opłatą od 20 do 50 zł przygotuje nam niezbędne dokumenty

Urząd skarbowy i opłata recyklingowa

Kupując samochód w krajach Unii Europejskiej nie musimy płacić podatku VAT. Jednak chcąc zarejestrować auto w wydziale komunikacji, musimy tam złożyć stosowne zaświadczenie z urzędu skarbowego. Aby je uzyskać, należy w urzędzie skarbowym złożyć wniosek VAT-24 i załączyć do niego kserokopię dokumentów nabycia (wcześniej przetłumaczonych) oraz dowodu uiszczenia kolejnej opłaty skarbowej (160 zł na konto właściwego urzędu gminy dla siedziby urzędu skarbowego). Urząd skarbowy ma na wydanie zaświadczenia aż siedem dni.

Na tym jeszcze nie koniec. Każdy nabywca auta musi jeszcze wnieść przelewem na konto Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie (nr 65 1130 1062 0000 0109 9520 0014) opłatę recyklingową w wysokości 500 zł – niby na pokrycie kosztów przyszłego złomowania samochodu.

Ostatni etap to Wydział Komunikacji

Ostatnim etapem na tej jakże skomplikowanej drodze jest wydział komunikacji. Musimy zabrać tu wszystkie uzyskane do tej pory dokumenty (oczywiście razem z kserokopiami) i przygotować się na kolejną opłatę w wysokości 247,50 zł (karta pojazdu - 75 zł plus 1 zł na CEPiK, komplet tablic - 80 zł, znaki legalizacyjne - 12 zł, nalepka kontrolna - 17,50 zł, pozwolenie czasowe - 13 zł, dowód rejestracyjny - 49 zł) plus kilka złotych za znaczki opłaty skarbowej.

Czy tak powinna wyglądać droga do zarejestrowania samochodu w Polsce? Zdecydowanie nie, ale takie są realia. A po co zmieniać przepisy na bardziej korzystne skoro w roku 2008 Polscy importerzy wprowadzili na rynek ponad 1.1 miliona samochodów, a statystyki na cały rok 2009 przewidują ponad 700 tysięcy. Mimo, że cały proces jest tak skomplikowany bardzo chętnie sprowadzamy samochody z zagranicy.
Twoja wyszukiwarka